Mecz Legii Warszawa o awans do następnej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy

Legia wygrywa w Wiedniu. Osiem goli, czerwona kartka i decydująca bramka Legii w 100. minucie!

Legia pokonała Austrię Wiedeń 5:3 i awansowała do IV rundy Ligi Konferencji. To jeszcze jeden dowód na to, że w piłce niczego nie można być pewnym.

Legia musiała odrabiać straty

Przed tygodniem Legia poniosła przy Łazienkowskiej porażkę 1:2, grając słabo, ułatwiając przeciwnikowi zadanie i nie robiąc kibicom większych nadziei, że w rewanżu uda się tę stratę odrobić. Trener Kosta Runjaić miał widocznie inne zdanie, bo wystawił taką samą jedenastkę jak w Warszawie, z wyjątkiem kontuzjowanego Radovana Pankova, którego zastąpił Artur Jędrzejczyk.

Szalony mecz

Trener zaufał swoim graczom, ale i wyciągnął wnioski z porażki. Tym razem legioniści nie dawali się wyprzedzać przeciwnikom i skutecznie przeszkadzali im w konstruowaniu akcji. Austria była w lepszej sytuacji, bo mogła pilnować przewagi jednej bramki, więc nie musiała starać się o kolejne. Legia długo nie mogła przebić się przez kolejne przeszkody. W rezultacie pierwsze, niecelne zresztą strzały z obydwu stron obejrzeliśmy dopiero po pół godzinie gry.

Wszystko zmieniło się w ciągu kilku minut, kończących pierwszą połowę. Gole Juergena Elitima i Marca Gala sprawiły, że gospodarze schodzili na przerwę jak po nokaucie, którego się nie spodziewali.

Upłynął kolejny kwadrans i Legia przeprowadziła przepiękną akcję: siedem podań z udziałem czterech zawodników. Od Patryka Kuna niedaleko pola karnego, przez Marca Guala, Josue i Tomasa Pekharta, który zakończył ją trzecią bramką.

Przez wiele minut Legia grała w Wiedniu jak Wiener Philharmoniker. Ci, którzy zawiedli w Warszawie: Bartosz Slisz, Marc Gual, Josue spisywali się bez zarzutu. Patryk Kun, Paweł Wszołek, Tomas Pekhart, Juergen Elitim – na swoim poziomie. Obrońcy rzadko popełniali błędy.

I kiedy wydawało się, że Polacy mają mecz pod kontrolą, zaczęło się to, z czego Legia jest znana. Całkowity brak odpowiedzialności, nonszalancja, oddanie inicjatywy przeciwnikowi i seria błędów. W rezultacie dwie szybko stracone bramki i horror do ostatniej minuty.

Na całe szczęście Kosta Runjaić miał swojego asa w rękawie! Ernest Muci wszedł na boisko już w doliczonym czasie gry i po kilku minutach zdobył dla Legii bramkę na wagę awansu do 4. rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Po meczu Legia i jej kibice mogli odetchnąć. W decydującym dwumeczu wicemistrz Polski zmierzy się FC Midtjylland.

Mecz Legii Warszawa o awans do następnej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy
Mecz Legii Warszawa o awans do następnej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *